poniedziałek, 2 grudnia 2013

Artystyczne dusze, łączmy się


   Chyba dopiero dziś zrozumiałam, jak trudno przebić się artyście, jak trudny to kawał chleba.
Nie jestem artystką. Boże! Na pewno nią nie jestem, ale czuję cały czas, że w żyłach płynie krew młodej artystycznej duszy, szkoda że jakoś trudno mi to sprecyzować, może powinnam sobie odpuścić. Tak naprawdę nic nie robię. Nie umiem malować, a szkoda, nie gram na żadnym instrumencie i to nie jest już czas by się tego uczyć, tańczyłam długo, ale trenerka nas zaniedbała, później wszystko jakoś poszło w złym kierunku, byłam w kółku teatralnym i tam byłam szczęśliwa, szczerze mówiąc, nawet nie wiem jak to się skończyło, miałam pójść na kulturoznawstwo, ale co tam! wszyscy mówili, co Ty będziesz po tym robić, a ja oczywiście posłuchałam i tak wylądowałam na socjologii, którą rzuciłam.
W międzyczasie pracowałam w kinie, było przyjemnie, fajni ludzie, filmy za darmo, ale praca nie na dłuższą metę, sama się zastanawiam jak tam ludzie po 2 lata wytrzymują, ale o tym w innym poście.
A teraz, teraz pracuję w studiu fotograficznym, o tę pracę bardzo się starałam i wygrałam, dzieje się dużo, to na pewno, sesje, filmy, reklamy, eventy i przede wszystkim ciekawi ludzie. Nie powinnam narzekać, tyle że chciałabym tworzyć, za każdym razem jednak wymiękam. Nie mogę się odnaleźć, a chcę się czymś zająć, żeby piąć się w górę, żeby zbierać kolejne szczeble i do czegoś dążyć. Jak tu się odnaleźć? Jak siebie sprecyzować? Mnie od tego głowa boli, a człowiekiem bez celu nie chcę być, bo co to za życie. I tak właśnie może być, że stanę w miejscu, a wszystko przeleci mi przez palce.
Cholera, mam problem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz